Powitaliśmy Groszka na tym pięknym świecie dokładnie 6 miesięcy, jeden dzień i trzy godziny temu. Wczoraj, ze względu na bogaty, świąteczny program, na mamopisanie nie było czasu. Dzisiaj nadrabiamy. Małym, (pół)rocznicowym, groszkowym podsumowaniem.
Groszkowi przez pół roku udało się między innymi:
- (tfu, tfu) ani razu nie zachorować, ba, nie mieć nawet większego katarku;
- przybrać na wadze dobre ponad pięć kilogramów, co sprawia, że ksywka Groszek pasuje coraz mniej i niedługo przechrzcimy się na Skrzynkę Mrożonek, ewentualnie na Worek Eko-Groszku;
- wyrosnąć z kilku worków ubranek i dumnie nosić na piersi (i nie tylko) bodziaki w rozmiarze 80;
- nauczyć się turlanek dużo wcześniej niż przewidują mądre książki i (tfu, tfu) nie rozwalić sobie w związku z tym głowy o ścianę/podłogę (mimo usilnych prób);
- nauczyć się za pomocą serii ruchów tajemniczych dopełzać do kabli/śmieci/gazet/butelek z wodą leżących/stojących na podłodze (żadna zabawka tej serii ruchów tajemniczych nie wywołuje);
- kilkukrotnie doprowadzić mamę do bezradnej rozpaczy (żeby nie było tak różowo);
- przespać dwie (prawie)całe noce;
- wykazać taką determinację w niemo-piszczących prośbach o jedzenie, że rodzice wreszcie dziś się złamią i dadzą marcheweczkę ;);
- nie zmieścić się do gondoli i z konieczności przesiąść się do spacerówki;
- zauważyć, że elektronika jest czymś, co z jakiegoś powodu fascynuje większość dorosłych, dążyć więc do jej poznania przy użyciu wszystkich możliwych środków, łącznie ze zmysłem smaku i intensywnego dotyku (i, na chwilę na szczęście, zepsuć mamie klawiaturę w laptopie);
- wyjść zwycięsko z kilku kryzysów kąpielowych i osiągnąć poziom siedzącego w wannie i chlapiącego tsunami;
- wydać, poza niezliczonymi ilościami serii tajemniczych onomatopei, dźwięki łudząco podobne do: "da-ta", "ba-ba" (a raczej "bła-bła"), "wa-wa", "ma-ba" i, nawet, "ma-ma" (ale to tylko zanosząc się od płaczu);
- zyskać sobie swoim głośnym śmiechem miłość przynajmniej kilku przypadkowo spotkanych przechodniów (i, oczywiście, całej Rodziny);
- nakłonić mamę swoim fascynującym życiem do wznowienia aktywności pisarskich...
Oczywiście,
to tylko niektóre z groszkowych sukcesów. To było fascynujące,
pouczające, bardzo szczęśliwe i... mocno męczące pół roku. Zaczynamy
drugie półrocze, szykując się na przygody z zupkami jarzynowymi i
soczkami, spacerami w nowym wózku, zwiększoną (i wciąż zwiększającą się)
mobilnością, basenem i powrotem mamy na uczelnię. Jak to mawiał/śpiewał
klasyk: będzie zabawa, będzie się działo...
Dorosły Groszek pozdrawia Czytelników! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz